Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Świetny tryumf!... Szedł nęcony twymi pocałunkami, łagodnie, tkliwie, jak jagnię za gałązką kwiecia!... Mniejsza o pocałunki, dawane w nienawiści!... Dostał się w sidła!... Tak, miałaś słuszność! Nie wystarczyłoby, gdybyś go zabiła tam, sama, w namiocie, po ohydnej zbrodni... Pozostałaby wątpliwość. Niktby nie wiedział!... Obrzydliwy układ wszystkim był znany, trzeba zatem, by wszyscy również uświadomieni zostali, co kosztuje znieważyć w tym stopniu godność ludzką... Jakże to uczyniłaś? Powiedz! to najwyższy tryumf czci niewieściej... Musisz im opowiedzieć. Biegnie na taras i krzyczy z całej siły. Prinzivalle! Prinzivalle!... Mamy wroga w naszej mocy!

vanna biegnie za nim i stara się go powstrzymać.

Nie! nie! słuchaj,.. To, nie to... Gwido, błagam cię... Ależ nie! mylisz się, Gwido!
{{c|gwido, wyrywając się jej i krzycząc głośniej.|przed=1em Pozostaw mnie... Zobaczysz.. Trzeba, żeby wszyscy wiedzieli... Przywołuje tłum. Teraz możecie... i powinniście powrócić!... Ty także, mój ojcze, który ukrywasz głowę między przęsła balustrady i śledzisz losy moje, jakbyś czekał na pojawienie się jakiegoś bożka, mającego pokój sprowadzić i naprawić złe, jakie wyrządziłeś... Wróć się, jest już pokój i cud wielki!... Trzeba, żeby nawet kamienie słuchały i patrzyły na to, co się stanie!... Nie ukrywam się już i wstyd mnie opuszcza... Wyjdę stąd czystszy od najczystszych, i szczęśliwszy od tych, którzy nic nie utracili!... Teraz, możecie już wznosić okrzyki na cześć mojej Giovanny... I ja wznoszę je wraz z wami, donośniej od was wszystkich... Wpychając do sali, cisnących się na tarasie. Teraz będziecie mieć widowisko!... Jest spra-