Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzecz możliwa — chce ci powiedzieć — żebyś wiedziała zanim go opuścisz — czem byłaś i czem będziesz dla niego do końca życia.

vanna.

Więc mnie znasz?... Kimże jesteś

prinzivalle.

Czy nie widziałaś nigdy tego, który — niby ów zbłąkany w krainie wieszczek, a spoglądający na źródło życia i istnienia swego — patrzy na ciebie teraz, jak nie miałem nadziei przyglądać ci się kiedykolwiek?...

vanna.

Nie... Przynajmniej nie sądzę...

prinzivalle.

Tak, nie wiedziałaś... Byłem — niestety — pewny, że już nie wiedziałaś... Otóż miałaś lat osiem, a ja jedenaście, gdy cię poraz pierwszy spotkałem...

vanna.

Gdzie?

prinzivalle.

W Wenecyi, w czerwcową niedzielę. — Mój ojciec, stary złotnik, przyniósł naszyjnik pereł dla twojej matki. — Ona zachwycała się perłami... Ja błądziłem po ogrodzie... Znalazłem cię w pośród mirtów, przy sadzawce marmurowej... Cienka obrączka złota wpadła ci do wody... Stojąc nad brzegiem, płakałaś... Wskoczyłem do sadzawki... O małom nie utonął, lecz