Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i cienie, jeśli nań spojrzymy ze strony odwrotnej. Ale właśnie od strony ciemnej dostrzega się nieraz prawdy co najmniej równie interesujące. Owa tragedja uwypukla się doskonale, gdy patrzymy na nią pod kątem interesów i nadziei gatunku. Jeśli weźmiemy atoli pod uwagę indywiduum, to przekonamy się, że często zachowuje się niezdarnie i wprost wbrew swym celom idealnym. Kwiaty męskie wypływają nieraz na powierzchnię mimo, że niema w pobliżu kwiatów żeńskich, gotowych do zapylenia, a zdarza się też, iż stan wody jest tak niski, że mogłyby z łatwością dosięgnąć swych oblubienic, nie zrywając łączności z życiem. Czynią to jednak zawsze, całkiem mechanicznie i bez potrzeby. Stwierdzamy tu raz jeszcze, że cały genjusz tkwi w gatunku, przyrodzie, czy życiu, a osobnik jest niemal bezrozumny. Jedynie u człowieka istnieje współzawodnictwo realne tych dwu intelektów z tendencją coraz to wybitniejszą, coraz to żywotniejszą do osiągnięcia równowagi, która jest właśnie najistotniejszą treścią naszej przyszłości.


IX.

Rośliny pasorzytnicze dają nam również mnóstwo przykładów takiej genjalności. Na pierwszy plan wybija się tu cuscuta, czyli ka-