Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie bójmy się, że pójdziemy za daleko i niech żadna, najbardziej nawet uzasadniona i słuszna refleksja nie osłabia zapału. Nasze ekscesy w przyszłość skierowane konieczne są dla równowagi świata i życia. Mnóstwo ludzi wkoło nas ma jeno ten ściśle określony obowiązek i tę jeno misję, by gasić rozpalane przez nas ogniska. Idźmy zawsze w najwyższe sfery myśli naszych, nadziejom tamy nie kładźmy i nie kiełzajmy poczucia sprawiedliwości. Niech nam się nie wydaje, że wysiłki takie to jeno rzecz największych i najzdolniejszych z pośród nas. Tak nie jest, najskromniejsi bowiem z pośród nas, marząc o gwieździe, czuć się tuż przy niej w przestworzach niesiężnych powinni. Choćby niedobrze pojmowali co czynią, obecność ich na tym szczycie sprawi, że wypełni się zwolna owa próżnia przeraźna w przestrzeni i od ziemi do krańców nieba, od genjuszów do martwej masy utworzą się łańcuchy duchów, konieczne dla komunikacji idei w wszechświecie.
Pomyślmy czasem o owym wielkim, niewidzialnym okręcie, który poprzez fale wieczności wiezie losy ludzkości. Podobnie jak okręty naszych ciasnych oceanów ma on swe żagle i balast swój. Bojąc się, by nie zatonął u wyjścia z przystani, nie należy powiększać balastu, kładąc