Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nicości! Spójrzmy na przykład, wzięty z pośród wielu złudnych triumfów naszego. zaślepienia, spójrzmy na dwie floty, sposobiące się do bitwy.
Garstka kilku tysięcy ludzi, równie niedostrzegalna i bezsilna w porównaniu z rzeczywistemi, zbudzonemi do działania potęgami, jak kupka mrówek w dziewiczym lesie, kilka tysięcy tych ludzi oddaje się złudzie, że zdoła zniewolić i zużytkować dla celów idei zgoła obcej wszechświatowi najniewymierniejsze i najniebezpieczniejsze z praw natury. Spróbujmy nadać każdemu z tych praw wygląd i postać proporcjonalną do jego potęgi i funkcji. Nie chcąc potknąć się na początku samym o niepodobieństwo i o niewyobrażalność, pomińmy, jeśli nas strach zbiera, największe z pośród nich, naprzykład prawo ciążenia powszechnego, któremu posłuszne być muszą zarówno okręty niesione falami morza jak też ziemia dźwigająca to morze, a wreszcie planety utrzymujące w równowadze ziemię. Chcąc ziścić założenie nasze, musielibyśmy sięgnąć po składowe elementy tak daleko, w taką pustać, w taki bezkres, w tak niesięgalną przestrzeń planetarną, że nie starczyłoby wszechświata dla stworzenia realnej maski tego prawa, ni marzenie żadne nie byłoby w stanie nadać mu prawdopodobnej postaci.

*