Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest, by owa zdolność przestała nam przywodzić, czyż wolno ją zwalczać i podawać w niewolę rozumu teraz, kiedy uczyniliśmy kilka kroków naprzód pośród ciemności nocy, gdy w ciągu ubiegłych stu lat zorjentowaliśmy się w otaczającym nas chaosie lepiej niż dawniej w ciągu tysięcy wieków, teraz, gdy nasze życie materjalne zaczyna się ustalać i organizować na dobre? Czyż nie wszystko przemawia raczej za tem, by ją pchnąć naprzód, by ją zaprząc do dzieła sprecyzowania odległości normalnych i stosunków proporcyj istotnych? Czemuż to straciliśmy do niej zaufanie i z jakiej racji? Czyż możemy twierdzić, że stanęła wbrew rozwojowi ducha ludzkości? Niezawodnie zwiodła nas ona nieraz, ale owe płodne w następstwa błędy, zmuszające do nałożenia drogi, objawiły nam więcej prawd odkrytych na bezdrożach, niźli mogliśmy przypuszczać, drepcząc utartym gościńcem trwożliwego i ograniczonego rozumu. Najwspanialsze odkrycia z zakresu biologji, chemji, medycyny, fizyki są w zupełności niemal wynikami hipotez wytworzonych przez wyobraźnię, czyli rozum mistyczny, potwierdzonych potem doświadczeniami rozumu, którychby atoli on sam zamknięty w cieśni rutynicznych metod nie dostrzegł i nie sformułował nigdy.