Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wabnej tkaniny, szarpanej naelektryzowanemi palcami. Faluje, drży, waha się, polata, niby szata swawolnym wiatrem niesiona, czy podtrzymywana na niebie niewidzialną dłonią. Rozwija i zwija się ciągle, czeka na coś, niepokoi się. Po chwili zwoje skręcają się, cały płaszcz przejrzysty przybiera kształt kręgu i niby ów obrus cudowny, na którym zjawi się baśniowa zastawa, krąży gdzieś, na czyjeś wezwanie w dal nieznaną dążąc. Rój zbity, w gęstszą więź zwarty, zwraca się, spełniając świętą misję przyszłości, ku pobliskiej lipie, gruszy lub wierzbie, na której siada królowa, niby wbity w drzewo gwóźdź złoty, a na nim wiesza się zwój materji, usianej perłami, wśród których migocą brylanty skrzydeł.
Nastaje cisza zupełna. Cały rozgwar, pełniący straszliwą oną chmurę gromową, utkaną, zda się, z niezliczonych gróźb, klątw, przepojoną gniewem niezmiernym, cały hałas ten ucicha w jednej chwili i chmura przemienia się w niewinne grono; spokojne, nieszkodliwe, wiszące na gałęzi, utworzone z tysięcy małych, żywych jagód nieruchomych, czekających na powrót wywiadowców, rozesłanych na poszukiwanie schrony.

XXX.

Jest to pierwszy etap roju, zwany rojem głównym, a na czele jego znajduje się zawsze