Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ce nieboskłonu swe szafirowe skrzydła, kiedy rozedrgane promienie niosą ziemi dar ciepła, wychodzi z ula czereda rozswywolonych zuchów, zdobnych w powiewne pióropusze, i spieszy na poszukiwanie kochanki, jakiej niema w żadnej chyba legendzie. Jest ona bardziej od tamtych dostojna i mniej dostępna, albowiem otacza ją świta pretendentów z dwudziestu, czy trzydziestu miast, przybyłych nieraz z daleka, z odległych okolic. Często liczba ich dosięga dziesięciu tysięcy, a z pośród nich zostanie wybrany jeden tylko i to na moment zaledwo, na jeden uścisk miłosny, który, dając mu upojenie szczęścia, zada mu jednocześnie śmierć. Wszystkie inne latać będą daremnie obok kochanków, zwartych w splot małżeński i rozproszą się na wszystkie strony, nie widząc nawet zakończenia miłosnych godów.

II.

Nie przesadzam wcale, mówiąc o tej rozrzutności natury. W silnym ulu znajduje się zazwyczaj czterysta do pięciuset samców. W ulach słabych, lub zdegenerowanych bywa często cztery, do pięciu tysięcy, bo im bardziej ul chyli się do upadku, tem więcej produkuje trutniów. Przyjąć można, że przeciętnie pasieka, złożona z dziesięciu kolonij, wyrzuca w danej chwili w powietrze