Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szkodnik ula, umiejąca go naśladować, wkrada się do wnętrza i syci się bezkarnie miodem, a pszczoły nie mają śmiałości jej napastować.
Czasem pieśń owa rozbrzmiewa przez trzy i cztery, a nawet przez pięć dni, wzywając na bój śmiertelny rywalki, zamknięte w komórkach. Tymczasem nabierają one kształtów, rozwijają się coraz lepiej, chcą się również wydostać na świat i zaczynają gryźć ściany swych mieszkań. Wielka rewolucja zagraża miastu. Ale genjusz gatunku i ula w postanowieniach swych przewidział wszystkie konsekwencje, a piastunki wiedzą dobrze, co mają kiedy czynić, obowiązki swe pełnią skrupulatnie, z godziny na godzinę i znają sposoby zapobieżenia niespodziankom, jakie spowodować może kolizja instynktów. Nie jest im zgoła tajne, że gdyby te młode królowe, chcące wydostać się z komórek, zdołały z nich umknąć, wpadłyby natychmiast w szpony swej starszej siostry, już teraz silnej i niezwyciężonej, która by zamordowała wszystkie, jedną po drugiej. To też w miarę, jak zamknięta w komórce pszczoła zdrapuje ścianę, czyniąc ją coraz to cieńszą, pospiesznie nakładają na zamurowany otwór coraz to nowe warstwy wosku. Niecierpliwa królowa gryzie z coraz to większą zapamiętałością zaczarowaną przeszkodę, wstającą na nowo ze swych ruin i słyszy jednocześnie bojowy okrzyk swej rywalki. Znając w ko-