Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nakoniec spytam, chcąc zamknąć nareszcie tę apologję, z racji której wpadłem poniekąd w stronniczość, którą zarzucałem dopiero co Lubbockowi... czyż istota, wpadająca w szał bezrozumny, może nie posiadać inteligencji? Tak się właśnie dzieje zawsze na polu psychologicznych zjawisk, a inteligencja, będąc najwyższą, jest zarazem najbardziej chwiejną i zmienną funkcją materji. W kręgu tego samego światła co rozum, leży również namiętność i nikt powiedzieć nie zdoła, która z nich jest dymem, a która płomieniem tego samego ogniska. Tutaj zresztą namiętność pszczół posiada cechy takiej szlachetności, że usprawiedliwiają one całkiem zaćmienie ich inteligencji. Do szału nie popchnęła ich żądza obżarcia się miodem, mogłyby to bowiem uczynić spokojnie w domu.
Przypatrzmy się im lepiej, śledźmy je w sytuacji podobnej, a przekonamy się, że gdy tylko napełnią zbiornik swój w podgardlu umieszczony, natychmiast wracają do ula, wyrzucają łup do komórki, wracają po nową porcję i po trzydzieści razy robią tę drogę niestrudzenie, by skorzystać z obfitego żniwa. Jest to więc to samo pożądanie, którego rezultaty są w ulu tak doniosłe, ten sam zapał i gorliwość przyniesienia jak największych korzyści ojczyźnie i pokoleniom przyszłym. W wypadkach, kiedy szaleństwo człowieka posiada