Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak tedy przepędziliśmy wieczór nader wesoło. Chopin przyrzekł uroczyście w ciągu zimy przybyć do Lipska, dla posłyszenia mojej nowej Symfoniii, którą chciałbym na cześć jego wykonać. Przysięgliśmy to sobie przy świadkach: pokaże się czy umiemy oba słowa dotrzymywać“.
Wyjątek powyższy, z tem większą przyjemnością tutaj przytoczyliśmy, ile że z winy niektórych pisarzy, rozpowszechniło się w Niemczech mniemanie, jakoby Mendelssohn niechętnym był Chopinowi. Powiadają oni, iż tenże uczniom swoim zabraniał grywać kompozycyi Chopina. Najprzód o ile nam wiadomo, znakomity twórca Paulusa, nigdy na fortepianie nikomu lekcyi nie udzielał; a jeżeli przypuścimy nawet, iż uczniom lipskiego konserwatorium odradzał grywanie dzieł naszego mistrza, to chyba musiał mieć do tego inne, może czysto pedagogiczne powody. Nam się zdaje, iż nietylko cienia niechęci nikt w powyższym liście znaleść nie jest w stanie, lecz owszem, pokazuje się najwyraźniej, iż genialny kompozytor uważał sobie za obowiązek, szczerem uwielbieniem, jakie posiadał dla talentu Chopina, osłabić i zatrzeć uprzedzenie siostry swojej, które wykształcona na klassycznych