Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nach i karnetach, a wszystko to zaczęło przed nim przeciągać poważnie, jak żeby tańcowało przy jego muzyce. I to go taką przejęło trwogą, że uciekł drugiemi drzwiami i już tej nocy do siebie nie wrócił, nie z obawy widm i strachów, lecz z obawy, aby się przywidzenie i hallucynacye nie powtórzyły[1]. Cóż dziwnego, że dzieło to zrobiło takie wrażenie na mistrzu, kiedy jego charakter wspaniały, pełen energii i majestatu tak jest uderzający, że nikt bez pewnego wzruszenia słuchać go nie może. Środkowa część, czyli niby Trio w tonie E-dur, wzrastając crescendo w figurze basowej, zdaje się istotnie zwiastować nadchodzące coraz bliżej szeregi zbrojnych rycerzy, albo tętent rumaków biegnących oświetloną blaskiem księżyca przestrzenią i unoszących ponurych i straszliwych jeźdzców swoich, pośród chrzęstu zbroi i brzęków mieczy, w jakieś tajemnicze sfery nieskończoności!... Utwór ten, jest najpiękniejszym kwiatem romantyczej Chopina fantazyi.

Drugą grupę wypełniają Polonezy Cis-moll i Es-moll (Op. 26], jako też C-moll (Op. 40 Nr. 2), wraz z trzema wydanemi przez Fontanę: B-moll, B-dur i F-moll (Op. 71). Szczególną subtelnością uczucia, odznaczają się dwa naj-

  1. St. Tarnowski.