Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ty do Ostendy przyjeżdżasz. Ale mam nadzieję, że Pan Bóg tobie dozwoli zbliżyć się do mnie. Doktorzy żadnej podróży mi nie pozwalają, — piję w pokoju pirenejskie wody, a twoja obecność byłaby mi więcej warta, jak wszystkie leki.
Twój do zgonu
Fryderyk.

Paryż 12 września 1849.

Za małom czasu miał dla wystarania się o pozwolenie na twój przyjazd tutaj; sam chodzić za tem nie mogąc, połowę dnia leżąc w łóżku, prosiłem wpływ mającego jednego przyjaciela, żeby mię wyręczył; dopiero w sobotę mam coś wiedzieć pewnego. Już chciałem do Valenciennes za granicę koleją żelazną puścić się, żeby cię uściskać, ale temu parę dni do Ville d’Avraye pod Wersalem, dojechać do mojej chrzestnej córki niepodobna mi było, i doktorzy nie pozwalają mi z Paryża wyjeżdżać. Dlatego na zimę do cieplejszego klimatu nawet nie puszczają. Moja wina, żem chory, bobym cię był w Belgii gdzieś dojechał.
Może też potrafisz się tu dostać. Nie jestem dosyć egoistą, żebym cię dla siebie samego żądał: będąc słabym, jak jestem, miałbyś parę