Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

te są podwójne, niby szlafmyce. Zdesperowany, kupuję jedną za złoty, rozrywam na dwoje, zdejmuję buty, obwijam nogi, a przywiązawszy dobrze sznurkami, tym sposobem oswobadzam się od niechybnego przeziębienia. Przybliżywszy się do kominka, napiłem się wina, naśmiałem z poczciwymi kolegami, a tymczasem pani Indykowa posłała nam na ziemi, gdzieśmy się wybornie przespali“.
Dalej Fryderyk opisuje Ojców, Pieskowa Skałę, groty Czarną i Królewską, w której niegdyś pod koniec XIII wieku, jak niesie ludowe podanie, król Łokietek ukrywał się przed nieprzyjaciołmi swymi. Fryderyk unosi się nad tem wszystkiem mówiąc w zachwyceniu: „że choćby dla niczego, to dla tej prawdziwej piękności Ojcowa, warto było zmoknąć“. List ten zresztą zapełniony jest w końcu opisem wiedeńskiej galeryi obrazów, jaką naprędce zwiedził, tudzież innemi, mniej mogącemi zająć czytelników szczegółami.
Następujące zaś listy, podajemy w całej ich poufnej, a często naiwnej treści, tak jak były do rodziców pisane.