Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kładu. Mówili mi dobrze znający Berlin, że przez Lichtensteina poznam znaczniejszych muzyków stolicy pruskiej, wyjąwszy Spontiniego, z którym on podobno nie żyje. Radbym tam zastać ks. Radziwiłła poznańskiego, ten za pan brat ze Spontinim. Dwa tygodnie tylko z Jarockim tam będę, ale dobrze i raz słyszeć wyborną operę; już można mieć wyobrażenie o wyższej egzekucyi.

W Strzyżewie przerobiłem owe Rondo C-dur (ostatnie jeżeli sobie przypominasz) na 2 fortepiany[1]; dzisiaj go próbowałem z Ernemannem u Bucholtza[2], i dosyć się dobrze wydało. Myślimy go kiedy grać w Resursie. Co się tyczy nowych moich kompozycyj, nic nie mam, prócz jeszcze nie zupełnie skończonego Tria G-mol, zaczętego wkrótce po twoim wyjeździe. Próbowałem pierwsze Allegro z akompaniamentem. Myślę, że to Trio podobny los spotka, co moją Sonatę i Waryacye. Już są w Wiedniu; pierwsza jako od ucznia Elsnerowi przypisana, na drugich (może zbyt śmiało), twoje nakreśliłem imię. Serce tak chciało, przyjaźń nie wzbroniła i ty za złe mi nie bierz. Skarbek jeszcze nie wrócił.

  1. Wyszło w zbiorze dzieł pośmiertnych, wydanych przez Fontanę jako opus 73.
  2. Ernemann nauczyciel muzyki; Bucholtz fabrykant fortepianów w Warszawie.