Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wystąpić. Haslinger ciągle grzecznie, lecz cicho[1].
Nie wiem, czy mam zaraz jechać do Włoch, czy co? Proszę was, byście mi o tem napisali. Mama kontenta, że mię nie ma, ale ja niekontent jestem. Stało się... Uściskajcie odemnie Tytusa i proście go na miłość boską, ażeby pisał... Nie! tej przyjemności, jaką mam, gdy od was list odbiorę, nie możecie sobie wystawić. Czemuż to poczta idzie tak długo! Wszak nie bierzcie mi za złe, że się o was turbuję...

Poznałem tu bardzo grzecznego chłopca, Leibenfrosta, przyjaciela Kesslera; bywa on często u mnie, chociaż ja raz dopiero byłem u niego. Jeżeli nie jestem gdzie proszonym na obiad, to z nim jadam w mieście. Zna on cały Wiedeń i jak tylko jest gdzie jaka osobliwość do widzenia, zaraz mię tam prowadzi. Wczoraj naprzykład był śliczny spacer na Bastei, arcyksiążęta w surdutach, noblessa, słowem cały Wiedeń. Spotkałem tam Slawika, z którym ułożyłem się dzisiaj widzieć, w celu wybrania Beethovenowskiego motywu na waryacye. Z jednej strony kontent jestem, iż się tu znajduję, ale z drugiej!...

  1. Alluzya do kompozycyi Chopina, które Haslinger pragnął wydać, lecz nie miał ochoty za takowe płacić.