Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie potrafię. Sympatya jaką mam dla ciebie, zmusza nadnaturalnemi środkami serce twoje do uczucia podobnejże sympatyi. Ty nie jesteś panem tego co myślisz, ale ja jestem panem myśli mojej i nie dam się jéj porzucić, tak jak się dają opuszczać drzewa téj zieleni, co im cechę wesołości i życia nadaje... I w zimie nawet będzie u mnie zielono. Zielono w głowie; ale dalibóg zato w sercu największy upał, więc nie ma się czemu dziwić że taka wegetacya!... Dosyć... Twój na zawsze...
Teraz dopiero widzę żem coś nadto naplótł andronów. Widać że jeszcze wczorajsza imaginacya działa, żem się nie wyspał, żem się może męczył, bom dużo tańczył mazura...
Twoje listy chowam razem z wstążeczką. Cieszy mie że dwie martwe rzeczy, listy i wstążeczka, mogą się z sobą znosić: Bo chociaż się znają, to czują że z najdroższych mi rąk pochodzą.

Warszawa 22 września 1830.

Przez okazyę łatwiéj ci mogę wytłomaczyć dla czego jeszcze siedzę. Ojciec istotnie nie życzył sobie mojego przed paru tygodniami wyjazdu, a to z powodu zaburzeń jakie w całych Niemczech panują jak to: w prowincyach