Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Do Brzeziny co dzień chodzę[1]. Nie ma nic nowego prócz Koncertu Pixisa, o którym ja nie mam wiele co powiedzieć: Rondo zdaje się być najlepsze.
Nie uwierzysz, jak dla mnie teraz Warszawa smutna; gdyby nie to, że rodzina mi uprzyjemnia pobyt, tobym w niej nie wysiedział. O jakże to przykro nie módz przyjść do kogo, podzielić się z nim smutkiem, radością; jak to niegodziwie, kiedy coś cięży na sercu, a nie ma gdzie ciężaru złożyć! Wiesz do czego to alluzya. Fortepianowi gadam to, cobym tobie nieraz chciał p0wiedzieć....

Myśl wycieczki za granicę, powinienbyś do skutku przywieść. Nieposiadałbym się z uciechy, gdybym mógł razem z tobą jechać; ale mnie inaczej droga wypada jak tobie. Pojadę się uczyć z Wiednia do Włoch, a na przyszłą zimę mam być razem z Hubem w Paryżu, lubo to wszystko jeszcze zmienić się może, zwłaszcza, ze Papa radby mnie do Berlina wysłać, a czego ja sobie nie życzę[2].

  1. Właściciel księgarni i składu nut w Warszawie.
  2. Wyrażenie to, widocznie stosuje się do ks. Radziwiłła, który zapraszając Fryderyka do Berlina, miał zdawało się, zamiar dopomódz mu materyalnie do odbycia w celach naukowych podróży.