Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za co wszyscy ręczą. Słowem kto mię usłyszy, każe grać, a Würfel jeszcze tę uwagę dodał, że kiedy już jestem raz w Wiedniu i rzeczy moje mają wyjść niebawem, ażebym koniecznie wystąpił, bo inaczej chyba umyślnie musiałbym przyjechać. Zaręcza, iż teraz pora najstosowniejsza, bo wiedeńczycy głodni są nowej muzyki. Nie godzi się młodemu artyście porzucać takiej sposobności. Zresztą, gdybym występował jako egzekutor tylko, mniejby to znaczyło, ale ukazuję się ze swojemi dziełami, więc śmiało mogę się odważyć itp. Chce on ażebym grał najprzód Waryacye, potem Rondo z Krakowiaka, dla uderzenia nowością, a na koniec ażebym improwizował. Czy przyjdzie do czego? jeszcze nie wiem.
Stein bardzo dla mnie grzeczny i przyjacielski, lecz na jego instrumencie graćbym nie mógł, prędzej na Graffa; za nim jest także Haslinger, Blahetka i Würfel. Dzisiaj się decyduję.
Gdzie się obrócę, klekoczą mi wszyscy głowę, ażeby i grać. Znajomości muzycznych mam dosyć; Czernego tylko jeszcze nie znam, ale Haslinger obiecał mię z nim poznać.
Oper widziałem trzy: Białą damę, Kopciuszka i Krzyżaka Meyerbeera. Okiestra i chóry doskonałe. Dziś Józef w Egipcie.