Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.2.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Barkó zachował zwyczajny swój, melancholijny trochę, rozmarzony spokój, chłód i stanowczość.
Przystąpił też blizko do Szymona i spojrzał mu w oczy. Spojrzenia tego Szymon znieść nie mógł…
A jeszcze dodać do tego trzeba wykwintny, pełen bezwiednej wyższości sposób, w jaki ten cygan przemawiał do pana, arystokraty z rodu.

— Ekscelencyo. Zastosuję się do rozkazu, jaki raczyłeś mi wydać. Nie zapomnę o tem już nigdy, że jestem prostym cyganem, i od jutra w mieście, w którem zamieszkuję, pełnić zacznę obowiązki pospolitego primása[1] bandy. Będę grywał w karczmach, w kawiarniach, w miejscach spacerowych, repertuarem moim postaram się zawsze czynić zadosyć gustowi i rozkazom gości, a pieniądze za trudy zbierać będę, jak inni cyganie zbierają, na talerz, chodząc od stołu do stołu. Lecz dzisiaj do

  1. Niejeden z czytelników napewno za bajkę weźmie opisany przezemnie fakt o słynnym na całą Europę artyście, który po powrocie do rodzinnego kraju został napowrót tem, czem był niegdyś — primásem bandy koncertujących cyganów. Otóż pozwolę sobie tu przytoczyć ciekawy przykład takiego przywiązania do ojczystej ziemi, z życia osławionego Paola Rácz’a I-go. I on był honwedem w r. 1849, poczem wyjechał za granicę. Swoją grą na skrzypcach zbierał we Włoszech bajeczne tryumfy — był istotnie znakomitym wirtuozem. Miasta wydzierały go sobie nawzajem i przesadzały się w owacyach dla niego. W liczbie wielu kobiet, szalejących za nim, znalazła się dystyngowana dama, hrabina włoska, która zakochawszy się w nim, ofiarowała mu swoją rękę. Małżeństwo ich pobłogosławione zostało dwojgiem dzieci, chłopcem i dziewczyną. Naraz artyście serce zaczęło nie dawać spokoju z tęsknoty za ojczyzną. Wrócił, żona towarzyszyła mu wiernie razem z dziećmi. Aliści u nas, w naszej węgierskiej ziemi, dostrzegła niebawem odrośl znakomitego rodu włoskiego, że jej małżonka, tak uwielbianego po całym świecie, nikt tu nie traktuje inaczej, jak pospolitego, a tylko zdolnego i sławnego primása cyganów. Ogromnie to bodło jej ambicyę, do tego stopnia, że zapragnęła powrócić do swego rodzinnego zamku. A ponieważ primás cygański nie chciał zamienić swojej słomą krytej strzechy na ówże bogaty zamek, więc za wspólną zgodą rozstali się spokojnie i wzięli rozwód. Paolo Rácz sam odprowadził na kolej swoją byłą żonę, z dwojgiem dzieci, które prawo przyznało hrabinie. Gdy pociąg już ruszał, ojciec jeszcze ostatnim pocałunkiem żegnał wychylonego przez okno wagonu chłopczyka, a ten, uchwyciwszy ojca za szyję, został w jego objęciach. Pociąg odjechał, uwożąc matkę i córkę. Paolo Rácz ożenił się potem powtórnie — i miał z drugiej żony dwudziestu dwóch synów! Wszystkim dał nader staranne wychowanie, wykierował ich na panów, lecz skrzypce po nim i geniusz jego odziedziczył Paolo Racz II-gi, syn włoskiej hrabiny. Tacy są węgierscy cyganie!