Strona:Maurycy Jókai - Atlantyda.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w rzeczach wiary jest bardzo tolerancyjną; nie mówiono też wobec niego nigdy o wierze Izraela; dość się kłócili ze sobą, jeżeli nie o żelazo, to o srebro i złoto.
Bar Noemi, kiedy dorósł, był najbogatszym prawie z kupców tyryjskich: pięćdziesiąt okrętów wiozło mu srebro, złoto, purpurę, perły i zamorskie zioła — i niosło je z jednej części świata do drugiej. Sam on był najśmielszym żeglarzem. Często całe lata nieobecny w domu, był na swoim okręcie, którego załogę stanowiła wyborowa młodzież hebrajska.
Bar Noemi był pierwszy, który wpłynął na morze Czerwone, który na swym statku do Kartaginy umiał dopłynąć, nie używając do przenoszenia ciężarów z jednego brzegu morza na drugi karków wielbłądzich, co pod Ptolomeuszami było ogromnie płacone i bardzo utrudniało handel. Nikt nie wiedział, nawet z pośród najstarszych kupców, jakim sposobem możnaby było drogę te skrócić. Przylądek Dobrej Nadziei był wówczas jeszcze dla kupieckiego świata nieznanym punktem, od którego odpychały go nieprzyjazne huragany i burze morskie.
W Kartaginie poznał Bar Noemi córkę pewnego kupca, jedną z punickich piękności, których czaru nie dosięgały nigdy damy rzymskie. Miała ona cerę twarzy jak najbielszą; jasny, prawie w szafran wpadający, bujny włos na głowie; błękitne oko z czarną rzęsą, wąskie, ciemne, łukowate brwi; usta ciemnoczerwone, jak purpura, a skórę gładką, jak aksamit.
Piękne rzymianki, po ukończeniu pierwszej wojny punickiej, widząc, jak ich mężowie stają się niewol-