Strona:Materyały i prace Komisyi Językowej T.1.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cznych i żądać, aby w tekscie, przedstawiającym dyplomatycznie wiemy odpis oryginału, wyrazy były pisane w takich połączeniach, w jakich się znajdują w rękopisie. Wydawca ma dosyć sposobności okazać swą bystrość w dzieleniu wyrazów jużto w dodanej transkrypcyi tekstu wedle dzisiejszej pisowni, jużto w słowniczku. Ale obok tego powinniśmy wiedzieć, jak jest pisane w oryginale. Chodzi tu w praktyce o tak zwane formuły gramatyczne, o pisanie przyimków, przeczeń i t. p. razem z wyrazami, do których należą. W setkach wypadków dawne polskie zabytki pisząc n. p. przeczenie wraz z wyrazem do którego ono należy, piszą tak, jak i dziś jeszcze de facto wymawiamy: więc pozornie niczego nowego się nie dowiadujemy. Ale i to jeszcze nie racya! A co ważniejsza, spotykamy w tym zakresie pisownie, które nas jednak pouczają o pewnych faktach, nieobojętnych dla historyi języka. Jeżeli n. p. obok stałych łączeń jak dajmi (= daj mi), dałby (= dał by), niewiem (= nie wiem), wbodze (= w bodze) i t. d, i t. d. spotykamy w jakim zabytku konsekwentnie na początku zdania pobocznego osobno pisane a by (= aby), albo bo wiem (= bo wiem), toć widoczna, że te jednolite dzisiaj wyrazy wówczas jeszcze takimi nie były, widoczna, że jeszcze każda część miała swoje osobne znaczenie. Byłoby nawet wcale ładnym tematem dla młodego polonisty zwrócić uwagę na ten punkt i poświęcić mu osobną rozprawkę. Niestety, często najsumienniejsi filologowie polscy uważają dokładność w tym kierunku za zbędną.
Zabierając się do porównania odpisu dyr. Kętrzyńskiego w wydaniu Nehringa sądziłem, że zbierze się jakich kilkanaście drobnych niedokładności, bo tekst oryginału, chociaż niestaranny, jest jednak doskonale czytelny, i sądziłem dalej, że wystarczy ogłosić przy okazyi krótko wynik porównania. Niestety okazało się, że odpis jest gorszy, niż przypuszczałem. Pominąwszy fakt, że prof Nehring w wydaniu porozdzielał wyrazy (czego zatem nie można kłaść na karb Kętrzyńskiego); pominąwszy dalej okoliczność, że dyr. Kętrzyński nie uwzględnił bardzo licznych przekreślań całych wyrazów lub zgłosek i liter w oryginale, a czego opuszczać się nie godzi, — przekonałem się. że drobnych niedokładności, dotyczących przeważnie pisowni (w zamiast