Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— „Luba“ — świat nocy oponą spowity,
Cicho śpi teraz.... Daj mi dłonie obie!...
Rankiem tak szliśmy przez łąk malachity —
Te same drzewa kłaniały się tobie,
Te same ptaki, co tam śpią — dziś rankiem
Nad twoją głową wzlatywały wiankiem,
Jakbyś ty z niemi na gniazdku siadała —
Albo téż była tych ptasząt kochanką,
Że aż mnie zazdrość o te ptaki brała....


∗                ∗

Pomnisz, pagórek woniał macierzanką
I z łąk przecudne dopływały wonie —
Więc na pagórku usiadłaś, na tronie —
A jam ci znosił w podarku klejnoty:
Szafir bławatów i maków rubiny
I brylantami lśniący jaskier złoty —
Pęki korali z rumianéj kaliny
I szmaragdowe liście, a na berło
Wysmukłą lilję białą — z rosy perłą.
Sam u twych kolan, niby paź nieśmiały,
Chyliłem czoło przed twym majestatem,
Pytając z żalem, dlaczego świat cały,
Ziemia i niebo nie jest tylko kwiatem,