Przejdź do zawartości

Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zkąd to wszystko, czyja wina,
Żem tak dziwna jest dziewczyna —
Ani o to pytać śmiem —
Przyjdzie, pójdzie, znów powróci,
Raz weseli, raz zasmuci,
Ale czemu? — czy ja wiem!...


∗                ∗

Czasem piosnka się przyczepi,
Od słowika śpiewam lepiéj....
Lepiéj — nie, lecz głośniéj — tak:
Niechże tylko kto pochwali
Oho, ani tonu dalej —
Milknę, jak spłoszony ptak.


∗                ∗

Wszytko chciałabym na opak,
By się każdy kochał chłopak
I w miłosny popadł szał —
Tylko gdy niebaczny powie:
„Kocham“, — klątwa jest w tém słowie,
Cały urok jakby zwiał.


∗                ∗