Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I faworytów musi mieć blisko:
Kotka, co zwie się „Kizią“, i nianię,
I „Hau-hau“, pierwszy gość na śniadanie,
Brzydkie, jak potwór, lecz dobre psisko!...

Codzień pocieszne wśród takich gości
Bywają głośne sceny zazdrości,
Wtedy malutki królik-despota
Paluszek wznosi z marsem na czole:
„No — no!“... a mleko płynie po stole
I łyżka z kaszką spada na kota.

Straszny epilog po takiéj burzy!...
I pies, i kotek, i on się szczurzy.
Jedno na drugie patrzy z pod ściany —
Brewki zmarszczone, buzia w podkówkę,
Tak się nadąsa, tak schyli główkę,
Taki na cały świat zagniewany!...

Gdy się rozpłacze, to żal się Boże!...
Lecz kiedy za to w dobrym humorze,
Kiedy do figlów przyjdzie ochota —
Cały dom pełny śmiechu srebrnego,