Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nujecie jej boleść. Zachowajcie się podczas lekcyi tak, jak wam sumienie nakazuje.
Lekcya języka polskiego miała być czwartą z kolei. Czekałyśmy jej z niecierpliwością.
Nareszcie zadzwoniono.
Prędko usiadłyśmy w ławkach, każda z nas wyjęła książki i przyszykowała wszystko, czego potrzeba do lekcyi; pościerałyśmy na przyjęcie nauczycieli kurz ze stołów i biórka, niektóre dziewczynki miały włosy potargane, więc jedna drugiej je przygładziła, ażeby porządniej wyglądać.
Weszła panna Wanda blada bardzo, włosy gładko uczesane, w czarnej żałobnej sukni z krepą koło kołnierzyka i rękawów, a wielki smutek przebijał się na jej twarzy. Wydała mi się przytem taka miła, taka dobra, że odrazu straciłam cały żal, który do niej miałam niegdyś.
Jaka ona biedna! — pomyślałam sobie — tak-bym ją ucałowała w te załzawione oczy!
Lekcya rozpoczęła się od czytania.
Niektóre dziewczynki nie bardzo dobrze czytają, zacinają się — i przykro mi było, że nie tak dobrze idzie, jakby należało. Ale zato