Jak widzimy poeta z kunsztem budowę powyższego wiersza przeprowadził. W pierwszej części dal nam obraz rzeczywisty okrętu, burzą miotanego ; w drugiej, zestawiając ten okręt z własnem sercem, obraz rzeczywisty rozbił na drobne części, zużytkowując je, jako szereg metafor.
Lament niewolnika[1].
Nic mnie nie boli, a płaczę rzewliwy, |
Wraz z ozdobnością literacką, przyjął Morsztyn od Włochów ton swawoli, do ostatecznych granic wyuzdania nieraz posuniętej. Swawoli tej nie umie on uszlachetnić najlżejszem choćby tchnieniem poezyi; stać go jedynie na pomysły plaskie i trywialne, które hojnie na kartach Sumaryusza rozsiewa.
Co wypelniało życie Hieronima, obok sercowych przygód i zawodów? O tem erotyki jego nie mówią. Z pieśni Na odjazd z Wilna jednej pani[2], w której z ukochaną Zosią się żegna, wiemy, że stolicę Litwy odwiedzał.
Po nakosztowaniu się „cukrowego smaku“ miłostek, stanął Hieronim na ślubnym kobiercu z Zosią, tą samą może, z którą tak żałośnie rozstawał się w Wilnie.
Stwierdzenie i faktu małżeństwa i imienia żony znajdzie czytelnik w wierszu Dobra myśl ochotnego gospodarza[3], o którym powiem w dalszym ciągu rozprawy.