Przejdź do zawartości

Strona:Marja Pawlikowska - Paryż.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
7

Topielice Sekwany gwiżdżą „Hallelujah“,
nowy fox-trott, na falach huśtane łagodnie.
Na Nôtre Dame demony pod niebem warują,
i patrzą w dół na Paryż,
groźnie, jak na zbrodnię.


8

Cichym, kamiennym głosem wyją do księżyca,
to znów do lamp łukowych, różowych i sinych,
zezując w kąt wiadomy, gdzie stoi zazwyczaj
Wdowa, paryski upiór,
monstrum gilotyny.