Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

NOLARuch głową. Nie! dla mnie to zamało!
JASTRAMBZ goryczą. Nie umiesz ocenić! i nawet nie chcesz wybaczyć...
NOLATobie niczego nie wybaczam! Tobie jednemu — pamiętaj!
JASTRAMBZgnębiony. Gdybyś miała więcej dumy, nie potrzebowałbym ci tłumaczyć...
NOLAUśmiech wzgardliwy. Dumy? Czy patrząc z góry na mrowisko ludzkie, nie uświadomiłeś sobie jeszcze, że duma jest nie na miejscu w tym świecie?

SCENA 3: CIŻ, SŁUŻĄCA.

SŁUŻĄCAWchodzi. Jakaś młoda panienka przyszła i pyta o panią doktorową. Mówi, że jest narzeczoną tego pana porucznika, co to miał wypadek...
NOLAWstaje i idzie ku drzwiom. Ależ proszę, proszę panią...
Wchodzi LOTKA, SŁUŻĄCA wychodzi.

SCENA 4: NOLA, LOTKA, JASTRAMB.

NOLAPanno Loteczko! Biedna, kochana pani! To ładnie, że pani przyszła do mnie...
LOTKATragicznie i sztywno. Wiem, że mój widok przypomina niewesołe rzeczy... Mieliśmy tu być z wizytą we dwoje...
NOLAProwadząc ją ku środkowi sceny. No, a tymczasem przychodzi pani sama... Panno Loteczko kochana, ciężki to był dla nas wszystkich cios, ale przecież nadzieja jest... wszystko będzie dobrze... przyjdziecie jeszcze razem...
LOTKAZimno, siadająć. Chciałam podziękować pani za jej łaskawą dobroć i troskliwość dla Andrzeja. Myśmy się aż dziwiły... mama zaraz powiedziała, że pani musiała szczególniej lubić mojego narzeczonego.
JASTRAMBGest zniecierpliwienia.