Przejdź do zawartości

Strona:Marja Jasnorzewska - Śpiąca załoga.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ktoś nas budzi niespokojną nocą —
Z chmur wyciąga — wolno wiedzieć poco?
Macie dla nas coś nad sen lepszego?

Nasze prawo — pozostać w przestrzeni,
W odległości od świateł i cieni.
Mamy cierpieć? dla kogo? dla czego?

Nie wciągajcie nas, smutni, za sobą
W wasze życie osnute żałobą,
W przeraźliwą kronikę dzienników.

My nie chcemy ponurych suteryn,
Przekleństw ojca, wzniesionej siekiery,
Kołysanki z rzężenia i krzyku!

My nie chcemy pragnienia i głodu,
Chcemy pięknych, kwitnących ogrodów,
W pełnem słońcu chcemy przeżyć młodość.

Niech nas matki z bezmyślnego tłumu
W imię Ducha świętego, rozumu,
Na stracenie bezmyślnie nie wiodą!

Więc nie straszcie nas życia rarogiem,
Bykiem strachu, godzącym w nas rogiem,
Kwaśną nędzą o krótkim oddechu.