Przejdź do zawartości

Strona:Marian Pilot - Panny szczerbate.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się. Za to kiedy zasnął, to spał aż za południe, a i potem nie chciało mu się wyleźć z budy.
Wieczorem obudził go Fryma. Kazał mu się wynosić. Sokora zachichotał, związał koszulę w węzełek i poszedł szosą ku miasteczku. Kiedy był już na pagórku, odwrócił się, popatrzył na wieś i czereśnie. Patrzył długo, bo zdawało mu się, że coś tam zapomniał. Przeszukał kieszenie, ale niczego nie brakowało. Ruszył dalej.