Strona:Marian Pilot - Panny szczerbate.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

my przez nią. I nic nas rozłączyć nie mogło, odebrać nas sobie — przez nią. Tak wiele lat żyli my.
Aż raz wieczorem Pawluś usłyszał, jak grają. To było takie granie, że nigdy żem takiego nie słyszała, nawet za pannę, jak na wszystkie zabawy żem latała. To było takie granie wesołe i smutne, tak, jakby co się stawało, co otwierało. Aż mi się niedobrze robiło od tego grania, a Pawluś mój nic, tylko słuchał. Drzwi otworzył, choć mróz był, i słuchał. A potem powiedział: „pójdę tam” — tak powiedział. A ja mówiłam mu żem, żeby nie szedł; ale on poszedł, a to było już późno w noc. To i ja żem poszła za nim. Oni siedzieli przy kiosku, w tej dużej sali, gdzie się tańcuje. Siedzieli, ale już nie grali i ludzi nie było, tylko oni... Siedzieli sobie i gadali, a ten młody bawił się na podłodze z kociętami. To oni nie grali. A Pawluś im powiada; „grajcie wy, jak przedtem”. A oni powiedzieli, ten gruby powiedział: „to ty nam wino postaw, to my będziemy grali”. A Pawluś wziął i kupił od Mamy wódki. Oni wzięli, wypili i grać zaczęli tak, jakby cały świat chciał się przewracać. To ja już wiedziałam, że ona przyszła. Przyszła i popuścić nie chce. To ja do Pawlusia: „chodź, chodź”, a on nic, słucha, a potem dał mi w gębę. To oni grać przestali i ten gruby powiada: „czemu ty bijesz swoją kobietę?” A Pawluś nic, idzie do Mamy i jeszcze wódkę kupuje. To ja mu mówię. „Co ty robisz, co ty: człowieku, robisz!” A on nic, wódkę pije, a potem zaczyna mówić, jak się na spowiedzi mówi, jak ja wam teraz mówię. To ja go biję, szarpię, żeby on nie mówił, bo widzę, że ona już do niego przystąpiła. Ale nie pomogło. Za kudły mnie złapał i w kąt ćpnął. Co ja mam robić, mówił im Pawluś, co ja mam zrobić? Bo ja już tak dłużej nie mogę, nie mogę. I jeszcze tak im powiada: „zrobiłem źle, choć nie chciałem robić źle... i nie zrobiłem dobrze, choć żem dobrze