Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strzela szczyt Pysznéj srebrzący się w blasku słońca. Każdemu, kto zapuści się w te strony, życzę nie szczędzić niewielkiego trudu i wyjść na siodło Kotelnicy, gdyż to jest prawie jedyny punkt, z którego można widzieć dolinę Pięciu Stawów w całéj rozległości.
Przebywszy spiesznie dolinę Wiercichy i Jaworową, która w powrocie jeszcze mi się piękniejszą wydawała, stanęliśmy u stóp Goryczkowéj, przez którą czekała nas bardzo trudząca przeprawa. Wstęp na tę górę od strony południowéj jest nierównie przykrzejszym niż od północy. Na domiar złego, przez te trzy dni pogody trawa okrywająca stromą jéj pochyłość wyschła i zrobiła się niezmiernie ślizką, co bardzo utrudniało wchodzenie, które mogłabym prawie na równi położyć z lesistą drogą na Krywań. Stanąwszy na grzbiecie Goryczkowéj, pożegnaliśmy wspaniały Krywań, Hruby Wiérch i całą tę przecudną okolicę, któréj urok czarował nas przez te trzy dni.
Z Goryczkowéj tchem jednym zbiegliśmy na Kalatówkę, gdyż nie było już czasu do odpoczynku. Zmrok zapadał, ostatni blask dnia błądził już tylko po szczytach gór, otaczających tę piękną polanę; w zupełnéj prawie ciemności spuściliśmy się do Kuźnic i dopiero na równéj stanąwszy drodze, uczuliśmy zmęczenie, jakiego nas nabawiło tak pospieszne przebycie dość długiéj drogi z Goryczkowéj.
Ostatnich sił dobywając, zdążaliśmy do naszéj chatki, krok w krok za przewodnikiem, gdyż znużeni i w zupełnéj ciemności nie mogliśmy nawet rozpoznać drogi, tak dobrze nam znanéj. Ale wkrótce za Magórą zajaśniała srebrzysta lampa nocy, która ponad wyniosłe wzbijając się wiérchy, oświeciła łagodnym blaskiem piękną okolicę Zakopanego. Stanęliśmy nakoniec w naszym miłym domku, który nam się smutnym i pustym wydał po tym szałasie wśród gór i lasów, gdzie tak