Strona:Maria Rodziewiczówna - Wrzos.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Tunia, a wreszcie widzi nad sobą złe oczy Boguskiego i młot wzniesiony, i uderzenie...
— O, Stachu! Ty nie bij! Ty nie bij! — szepce, potem już nic nie widzi, nic nie czuje, nic nie rozumie z rzeczy tego świata.