Strona:Maria Rodziewiczówna - Na wyżynach.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zykować opinji firmy. Szkoda Olekszyca! Nie było mu zastępcy!
Potem poczuł myśleć nad nabyciem lasów lipowieckich. Interes naglił, a zarazem nie czas było traktować go przy zwłokach Herthy. Należało jednak złożyć wizytę Brückowi i być na pogrzebie.
Na trzeci dzień zatem Rudolf pojechał tam. Zastał podwórze natłoczone ludźmi, pełno świec, wieńców, kwiatów. Rozstąpili się przed nim fabrykanci, wszedł do domu. Zdumiał na widok księdza i zatrzymał się u proga. Ponuro śpiew żałobny się rozlegał. Trumienka, atłasem wysłana, stała obok katafalku; przy zwłokach klęczeli Brück i Kryszpin.
Ksiądz trumnę poświęcił, wtedy Brück wstał i skinął na Dyzmę.
Unieśli Herthę w ramionach i ułożyli na tej ostatniej pościeli. Przykryto wieko.
Kryszpin, na znak księdza, skinął na trzech najbliższych fabrykantów. Dźwignęli trumnę na barki i ruszyli za księdzem i krzyżem. Za nimi tłum ruszył, wyciągnął się na drodze w długi sznur, ponad którym trumna, zda się, płynęła. Płomienie świec ledwie były widoczne w słonecznem popołudniu i tak ciągnęli zwolna do miasteczka, a śpiew żałobny ich prowadził.
Rudolf machinalnie zbliżył się do Brücka, powitał go w milczeniu i szedł tuż za trumną. Ludzie niosący zmieniali się co czas jakiś, tylko Dyzma szedł wytrwale, i złota jego głowa przytulała się do trumny, którą obejmował ramieniem.
Tak samo przed półrokicm odniósł Elżunię do grobu. Ramiona jego i barki znały ten ciężar, a skroń zbolałą chłodził metal. Nie czuł zmęczenia; szedłby tak i szedł na skraj ziemi, aż do śmierci, i zdziwił się, gdy ludzie stanęli.
Grób czekał na Herthę; jeszcze chwila, a trumna w nim znikła i zadudniły grudki ziemi. Ostatni „Anioł Pański“ ksiądz zaintonował.
Murarze poczęli kryptę zasklepiać. Pod masą wieńców nie było widać już trumny, potem i te kwiaty znikły pod cegłami, a gdy Dyzma się obejrzał, byli