Strona:Maria Rodziewiczówna - Między ustami a brzegiem puharu.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A co! Oto i natchnienie! Poleciał hulać do Paryża — huczał w pasji bas majora.
— Dlaczego zawsze złe posądzenia? — przeczył dyszkancik cioci Dory.
— Bo są fakta.
— Może się zmienić.
W rezultacie rozjechali się w gniewie i zerwali stosunki.
Panna Dorota odczytywała codzień list grzesznika i pracowała fantazją. Po miesiącu wypisała sobie klerykalną francuską gazetę i szukała pilnie, czy gdzie nie znajdzie wiadomości o Kartuzach i nazwiska Wentzla w nowicjacie.
Z tego wynika, że wyobraźnia cioci Dory pracowała i za rozum, i za logikę, i za zdrowy sens. Umiała robić sto mil na godzinę. Ale o pięknym paniczu zaginęły wieści.