Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ceniu ciężarów zostaje mi 20,000 kapitału i swoboda pracy.
— Tylko zostanie ci rzecz, któréj nikt nie kupi: troska! — rzekł poważnie Oyrzanowski. — I to jest złuda twoja, i twoja nielogiczność, gdy myślisz, że, pozbywszy się majątku, będziesz swobodny. Troska cię znajdzie wszędzie, i dzieciom jéj nie oszczędzisz. Nazwa inna, rzecz ta sama. Gdzie pójdziesz z Miernicy, poniesiesz za sobą ciężary i zgryzoty, zawody i straty, klęski i smutki! Mój drogi, wspomnisz kiedyś moje słowo, gdy mnie już nie będzie...
Ilinicz milczał zmęczony wybuchem. Po chwili Basia spytała z cicha:
— Czy Józia już wie o tem?
— Nie, i nie wiem jak jéj to powiem — szepnął znękany.
— I to będzie pierwsza twoja nowa troska na téj swobodzie, o któréj marzysz! — rzekł Oyrzanowski.
— I pan zrobił tak ważną rzecz, bez porady jéj i zgody! Nie dziwiłabym się, żeby miała za to do pana dozgonny żal! — zawołała Basia.
— Zrobiłem to dla jéj dobra i dzieci. Radzić się nie mogłem, bo nie zgodziłaby się. Uratowałem jéj posag, wychowanie dzieci, jéj zdrowie, może życie, które codzień narażała w pracy nad siły. Jestem wobec niéj bez winy.
— Więc jéj to powiedz śmiało! Dlaczego się wahasz?