Strona:Maria Rodziewiczówna - Jaskółczym szlakiem.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Data powinna stawić przed oczy wiek i okres. Kto dat nie pamięta, będzie ginął w historji, jak w chaosie.
— W roku sześćsetnym sześćdziesiątym! — odpowiedziała, czerwona ze wstydu.
— Co więcej stało się w tym roku lub około?
Była to najprozaiczniejsza w świecie lekcja historji, której jednak pan Erazm słuchał pilnie cały kwadrans, coraz jaśniej się uśmiechając.
Potem dziewczyna rozłożyła przed sobą tabliczkę łupkową i Adaś rozpoczął zadanie jakieś zawiłe z reguły trzech.
Gdy je rozwiązywała, chłopak wziął pakiet zeszytów i jął coś w nich kreślić i prostować. Z ponad tabliczki rzucała ku niemu niespokojne, zawstydzone spojrzenie, ilekroć poprawka była poważna.
Parę nietoperzów unosiło się nad płomykiem świecy, muskało niekiedy pochylone głowy, wielkie ćmy kosmate opadały na papier, ale oni nie zdawali się tego spostrzegać, nawykli do szczególnej dekoracji tych godzin nauki.
Pan Erazm parę razy chciał wystąpić, ale ogarniał go szacunek dla tych dwojga dzieci. Zresztą zapewne nie lękali się strachów, więc długo zabawiwszy, wziął się do odwrotu, jak mógł najciszej.
Gdy doszedł do furty, nie obył się przecie bez figla, wyjął klucz z zamku i poszedł tąż samą ścieżyną.
Mijając oranżerję, dosłyszał, że biesiada Zygmusia doszła do szczytu upojenia, psy nawet wyły wokoło i ptactwo przerażone zrywało się z gałęzi, odlatując naoślep.
Nie zajrzał nawet przez szybę, nie chcąc sobie psuć świeżo doznanego wrażenia, i powrócił do domu sam, bez żadnego z chłopców.
W salonie już nie znalazł panny Felicji; musiała schronić się do siostry, bo słychać było rozmowę w sypialni pani Zofji.
Powrócił tedy do siebie i niebawem twardo zasnął.