Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Idź, synu, drogą prawdy —
Prawda cię wzbogaci —
Da ci dziurawe buty,
Parę starych gaci — —

Ale Sawicki, który odszedł zbuntowany z Nietroni, poczerwieniał i ujął się:
— Może mają tylko dziurawe buty, ale mnie ani obdarli, ani wyzyskali. Jestem sam pracujący, więc nie będę pracy urągał. Koleżeństwo!
Wesoła twarz gospodarza na sekundę się zmieniła, i umilkł — ale wnet począł gwizdać.
Weszli do domu, który stał krzepko i dawno widocznie, ale miał cechę zaniedbania i opuszczenia.
— Dwór panu ocalał! — zauważył Sawicki.
— Daleko od gościńca, więc Moskale nie zdążyli spalić, bom przezornie nakot popsuł — a Niemcy nie mieli co grabić. Zresztą siedział tu major myśliwy — polowaliśmy razem! Kawalerskie było gospodarstwo —
— To pan się dopiero potem ożenił?
— Ja? Boże broń! Gdzieżby tu się więcej dzieci i kobiet zmieściło! Zamieszkała