Strona:Maria Rodziewiczówna - Bajka o głupim Marcinie.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nad potokiem, wśród ziół się wyciągnął, i było w dolinie granie wieczornych pacierzy pszczół i fujarki — a zewsząd cisza, ino pstrągi pluskały i strumień na głazach mruczał.
Wieczór się czynił. Marcin fujarkę odłożył, i założywszy ręce pod głowę, rzekł:
— Mądry Tomasz. Powiedział, że wstyd i głupota w jaskini mieszkać, kiedy tu w owych miętach i mielissach — tak miękko i wonnie, a pod niebem tak rozkosznie.
— Juści zrobię — jak radził!
I zasnął!