Przejdź do zawartości

Strona:Maria Pawlikowska - Różowa magja.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JA

Było raz dziecko zabawne i tłuste. Umarło. Niema go nigdzie.
Biegało po domu, krzyczało. Są jeszcze jego fotografie w salonie.
Aż śmiać się i istnieć przestało, i nikt się nie zdziwił tej krzywdzie,
choć było tak kochane i rozpieszczone.

Gdy z domu powoli znikało, obyło się jakoś bez płaczu i pisku.
Zabawki, sukienki, niepotrzebne pamiątki zalegają poddasze.
Mama nieraz i do późnej nocy czuwała nad jego kołyską,
a jednak dzisiaj gdy je wspomina — nie płacze.

Nazywało się tak jak ja, więc wszyscy myślą że ja to ono
i nie usypali mu gróbka choćby takiego jak kopiec kreta.
To też płacze nocami w kominie że je zapomniano, zgubiono,
że miejsce jego zajęła jakaś niedobra kobieta...