Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nych powodów. Zapięcie o ile jest gdzie, to dla potrzeby, nie ozdoby.
Tony wyblakłych, noszonych sukien — znających deszcz, słońce i czas — misterne i ciekawe.
Od warjackiego towarzystwa zamożnych, oko, z radością oderwane, wypoczywa wśród tej pokornej gromady, śpiesznie i z celem schodzącej wdół po kamieniach bruku...
Biedni ludzie! Czy wiecie o wielkiej waszej przewadze nad tamtymi wgórze? o waszym atucie bezcennym? Przecież wy nigdy nie jesteście śmieszni. Wy nie. Ciemni, surowi, rzadko dobrzy, tępo myślący — być może.
Ale poważni, ale nie do śmiechu.
Czyż naprzykład ten tłusty żabozwierz w białych spodniach, który w tej chwili przynosi sobie z bufetu jakiś smakołyk i gubi po drodze pincenez, zgięty pod