Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rycerski szary człowiek rzuca się za nim w pogoń, ale nędzny przedmiot nabiera polotu i wpada do rzeki, gdzie rzecz prosta, nikt już za nim nie skoczy. Pozostało tylko ogólne wrażenie — nędznego żartu...
Kobieta mocuje się z tulipanem. Najchętniej rzuciła by się i ona do rzeki, tak bardzo jest poniżona i prześladowana.
Na moście panuje właśnie duży ruch, auta przystają. Jedno z nich, współcześnie pańskie, wyróżnia się pięknością. Koloru niebieskiej ważki, płynne w zarysach, rządzi się jedynie młodą dziewczyną u kierownicy.
Spokojna jej uroda budzi nietylko zachwyt ale i szacunek. Nawet policjant, obowiązkowo niewzruszalny, ma dla niej rzewny uśmiech na marginesie poważnych ust.
Podziwiając tę pogodną i uposażoną, uboga kobieta uczyniła doniosły wynalazek życiowy. Pomyślała:
— „Któż mi dowiedzie, że nie jestem nią? Kto z patrzą-