Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy równie są próżne jak gra brylantów? Okrutne jak mrozy?
Ziemia skusiła mnie kiedyś, białym, zapożyczonym od słońca migotem, ściągnęła ku sobie z nieba — niebytu.
Olśniła mnie tęczami barw, ale niczem więcej. Niczem więcej.
Piękna była rosa poranna, piękne światełko w dziecinnym pokoju, z kryształowego świecznika-pająka poczęte, i na ścianę rzucone, gotujące się w sobie z żywotnością nieopisaną.
Obiecywało przyszłą radość, skakało jak szalone podczas sprzątania, zaszczepiało mi w sercu pragnienie rzeczy nagłych, wesołych, nieśmiertelnych i bezpiecznych.
Szukać ich będę wiecznie, ofiara migotania, miłośnica brylantów...