Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
81

O, nadwrażliwości moja na punkcie światełek i migotów!
Jakże mnie czarujesz, w oknie jubilera, drobny kuranciku barw, grający wzdłuż roztoczonego naszyjnika brylantów, tam i z powrotem! Nie mogę oczu oderwać...
Dla dalekich mieszkańców wsi, widok miasta, obręczy świetlnej na aksamicie nocy migającej, grającej, musi być podobnie kuszącem czarodziejstwem...
I mrozy, choć śmiercionośne, równie są biegłe w uwodzicielstwie, w zjeżaniu błysków, w pryskaniu tęczowymi iskrami.
I gwiazdy mrugają. Najwidoczniej przyzywają nas.
Czy równie są zwodnicze jak światła wielkich miast? tych miast, które są cieniem rzucającym blaski?