Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
77

Wgórze, nad nami, toczy się wojna dwóch wrogich frontów: powietrza polarnego z tropikalnem.
Walczy pogoda, afrykański lazur, kohorta dzielnych dżinnów, berberyjskich duchów, z armją surowych, o zaciętych ustach aniołów północy, skrzydlatych zorzą polarną i strojnych w chmurny mundur.
Żywioł naciera sam na siebie, podzielony na wolę zimna i wolę gorąca.
Z jednej strony rozbiegane kształty fioletowych wielbłądów, z drugiej stada białych niedźwiedzi bojowych, szybko nocą płynących i budzących dreszcz zimna, który jest dreszczem strachu przyrody.
Wśród nas, ludzi, nazywa się ta wielka wojna: niepogodą, psim czasem. Polityka niebios mało kogo wzrusza —