Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
55

Zdarzyło mi się dziś w nocy słuchać słowika, po raz pierwszy z rzetelną uwagą.
Otóż, słowik posługuje się całą gamą ptasich głosów.
Kracze, syczy, szczebioce, używa też i fletu wilgi lub kosa.
Świszcze też chwilami ludzkim gwizdem, ale nieporadnym, dmuchającym, jak dziewczynka ucząca się gwizdać za przykładem braci.
W tym momencie chciałoby się go uściskać, tak jest rzewny.
Gdy o późnym świcie zakończył swój śpiew, odezwało się w oddali głuche tamburyno kukułki i dudniło z godzinę.
Nie wiem co wolę — bo i głos kukułki jest porywający.
To utwór z charakterem.