Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Surowy jedwab.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyjrzy strach — — — już go niema.
To pstra maska przerażeń
zębatego totema.

Ku tobie z polskiej łąki
wybiegnąć mogą lwice,
a najrzewniejsze dzwonki
szeleszczą jak w Afryce.

Jesteś prosta, upalna — — —
stoisz pośród uśmiechów,
pośród spojrzeń — jak palma
obwisła od orzechów.

I jak w gnieździe z listowia
miłosne huśtasz brzemię,
ty, co pod sercem chowasz
pigmeja, który drzemie.