Przejdź do zawartości

Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Surowy jedwab.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JELEŃ

Helenie Bołoz Antoniewiczowej

Jeleniu, na mój widok serce ci zabiło.
Pośpiesznie skręcasz na bok,
w zielone zaułki,
wskroś gałęzi, gałęźną unosząc koronę.
Wiatr zaszemrał, dąb czoło mgłą zakrył jak togą,
w zegarze buka pękła sprężyna kukułki...
A to nie śmierć, jeleniu,
z okiem przymrużonem,
z błyskiem lufy pod szyją.
To siostra, to miłość,
ktoś tak żywy, tak prosty, że mógłby być tobą — — —
z takiem światłem w źrenicach,
z głową tak wzniesioną
żeby go jak i ciebie chętnie zastrzelono.