Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Krystalizacje.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ZAKOCHANA


Przedwczoraj drżała, pełna ognia,
Wczoraj czuła płacząc do dnia,
A dzisiaj serce ma nad ranem
Efemerydą zasypane,
Gromadą jednodniowych łątek,
Łączących kres swój i początek —
Seledynowym stosem skrzydeł,
Mdlejących przez śmiertelną krzywdę...

Jakby bogini bez sumienia,
Której pustota świat oniemia,
Strzępiła blade nitki szarpji,
Z życia, tej cennej, krótkiej szarfy...